czwartek, 20 września 2012

Jak powstał Polski Klub Psa Rasowego  - artykuł z 2011r

 autor: Joanna Kosińska
W bieżącym roku obchodzimy 10-lecie utworzenia Polskiego Klubu Psa Rasowego, pierwszego polskiego stowarzyszenia kynologicznego, dzięki któremu został złamany monopol Związku Kynologicznego w Polsce.
Choć minęło już tyle czasu, a w międzyczasie powstały kolejne stowarzyszenia kynologiczne, ZKwP nadal nie może pogodzić się z tym faktem. Wiele osób, zatwardziałych fanatyków, działaczy ZKwP, nadal powtarza obraźliwe opinie na temat członków zarządu i sędziów Polskiego Klubu Psa Rasowego. Jedną z często powtarzanych teorii jest, że założycielami PKPR były osoby "wykluczone z ZKwP za przekręty hodowlane", że "sędziami kynologicznymi PKPR są osoby, które nie zdały egzaminu sędziowskiego w ZKwP" itp.
Ponieważ przez 10 lat nic się w tej kwestii nie zmieniło, nadal powtarzana jest nieprawda, postanowiłam wyjaśnić okoliczności powstania Klubu.
Kilka słów o przewodniczącej i dlaczego powstał PKPR
 Pierwszego psa rasowego, owczarka szkockiego, kupiliśmy z mężem w 1992r. Mieszkaliśmy wtedy pod Olsztynem, więc zapisałam się do tamtejszego oddziału. Suczka (ERGANE Mrągowia) była mocnej budowy, o wspaniałym charakterze i jej głównym zadaniem była praca przy naszym stadzie kóz (45 sztuk). W 1993r. zarejestrowałam przydomek hodowlany "Z Koziarni" i wiosną 1994r. mieliśmy pierwszy miot szczeniąt. Braliśmy udział w wystawach, ale nasza suczka nie miała wielkich osiągnięć. Nie znałam się wtedy zbytnio na psach rasowych, więc sądziłam, że widocznie nie jest idealna. Teraz, jako doświadczony hodowca i sędzia, gdy przeglądam nagrania video z wystaw z tamtych czasów, widzę, że moja suczka zasługiwała na zdecydowanie wyższe lokaty, że przegrywała z psami gorszymi eksterierowo. Ale teraz już wiem, że jej wygląd nie miał znaczenia.
W 1994 r. do naszej hodowli dołączyły dwie suczki: owczarek belgijski ARNA ze Sluknovskych Vrchu oraz owczarek kaukaski ZINA An-Ro-Ge. Na jednej z wystaw ZINA otrzymała ocenę dobrą. Sędziował wtedy Tomasz B., znany związkowy działacz. W karcie oceny nie podał żadnego uzasadnienia, a przecież ocena dobra eliminuje z hodowli. Zapytałam jakie wady posiada moja suczka. Otrzymałam bardzo niegrzeczną odpowiedź, że jeśli mi sie coś nie podoba, to może mnie wykluczyć ze związku". Wtedy właśnie postanowiłam, że zostanę sędzią kynologicznym i może wtedy moje psa zaczną mieć jakiekolwiek szanse na lepsze wyniki i uczciwą ocenę. Jak juz sobie coś postanowię, to tak musi być. Zabrałam się zatem do działania. W 1995r przeprowadziliśmy się pod Płock i właśnie w oddziale płockim ZKwP rozpoczęłam swoją przygodę kynologiczną.
Już w roku następnym, bez większych problemów, zdałam eksternistycznie z bardzo dobrym wynikiem egzamin asystencki (w oddziale w Toruniu, gdyż akurat tam był organizowany) i zabrałam się intensywnie za asystowanie na wystawach. Poznawałam różnych sędziów. Żaden nie olśnił mnie swoją wiedzą. Oczywiście byli sędziowie bardziej neutralni, którzy po prostu nie znali wystawców, ale byli też i tacy, którzy sędziowali prawie wyłącznie "po nazwisku" właściciela, jak np. sędzia Jerzy O., u którego asystowałam wielokrotnie (często był zapraszany na wystawy). Sędzia ten sprawdzał zawsze czyj jest pies, "aby nie popełnić gafy"(cytuję). Bywało, że na jego polecenie sprawdzałam w katalogu kto jest właścicielem psa i mówiłam mu na ucho podczas oceny. Kiedyś, w trakcie oceny, powiedział, że musi wygrać ten pies, bo to pies jego znajomej, a jeśli jest jakiś z mojej hodowli, to może mu dać drugie miejsce.
Podczas asystowania nigdy nie wtrącałam się do oceny, nie wyrażałam swoich opinii, nie wdawałam w dyskusje, mając na uwadze osiągniecie mojego celu - zostania sędzią. Uważnie wszystko obserwowałam i powoli wyrabiałam sobie opinię na temat sędziowania i funkcjonowania ZKwP.
Na jednej z wystaw wystawiałam swojego psa labradora. Przegrał z innym, brzydszym psem, a sędzia Kazimierz S. tłumaczył mi się potem, że nie mógł inaczej i abym na następnej wystawie zgłosiła się do niego przed rozpoczęciem oceny (nie wiem po co...).
Nasza hodowla rozwijała się. Hodowaliśmy głównie owczarki belgijskie i labradory. Nasz tervueren Van de Renaisse TARS zdobywał tytuły, ale tylko dlatego, że w "belgach" nie było praktycznie konkurencji. W labradorach już tak nie było. Pierwsze miejsca były zarezerwowane dla "wybrańców". Było to trochę irytujące, zwłaszcza, że zdawałam sobie z tego sprawę, więc ograniczyłam wystawianie labradorów do minimum.
W oddziale w Płocku atmosfera była raczej przyjemna, zostałam dokooptowana do zarządu, wszystko było dobrze, ale - do czasu. Na jednej z wystaw asystowałam przy ocenie pewnego jużaka, pochodzącego z hodowli skarbniczki z mojego oddziału. Sędzina kazała mi sprawdzić zgryz. Pies nie chciał zamknąć pyska, więc powiedziałam, że wydaje mi się, że ma nożycowy, ale nie jestem pewna, bo nie zamyka szczęk. Sędzina popatrzyła z daleka, stwierdziła, że to cęgi i tak wpisała w kartę oceny. Nie dyskutowałam, bo to nie moja sprawa i nie ja oceniałam psa, to oczywiste. Nie było to jednak oczywiste dla właścicielki psa i hodowczyni, czyli skarbniczki oddziału płockiego. Przy okazji najbliższego dyżuru w oddziale, na zapleczu, zrobiła mi awanturę, że sobie nie życzy abym wtrącała się do oceny jej psów. Przedstawiłam sprawę pozostałym członkom zarządu oddziału, sadząc, że pani skarbniczka zostanie przywołana do porządku, byłam tego wręcz pewna. Tymczasem nikt nie stanął po mojej stronie, a jeden z członków zarządu wycedził tylko, że rzeczywiście asystent często lubi się wtrącać do oceny, a nie powinien. Byłam zszokowana.
Od tej chwili atmosfera popsuła się. Chodziłam na dyżury, ale juz tylko z obowiązku. Zbliżało się walne zebranie i wybory. Około tygodnia przed zebraniem, przewodniczący i sekretarz oddziału powiedzieli, że są już starzy i że chcieliby, abyśmy przejęli prowadzenie oddziału. Tomek, mój mąż, nie był nigdy członkiem ZKwP i nie mógł kandydować do zarządu (wymagane 2 lata członkostwa). Problem ten jednak szybko rozwiązano wystawiając wstecznie legitymacje i pobierając składkę za dwa ostatnie lata.
Przed zebraniem odbyło sie spotkanie byłego zarządu, o którym jednak nie zostałam poinformowana. Ustalono na nim listę kandydatów na wybory. Na walnym zebraniu rozdano listę i okazało się, że mnie na niej nie ma. Tomek zażądał wyjaśnienia całej sprawy. Okazało się, że skarbniczka "nie życzyła sobie" mojej obecności w zarządzie, a jej zdanie jest najważniejsze, bo długo już jest w związku, itd. Tego było już za wiele. Tomek powiedział, że nie będzie sie bawił w tego typu rozgrywki, zwrócono mu składki i na tym zakończyliśmy współpracę z oddziałem w Płocku.
Nie mogłam już patrzeć na tych wszystkich zakłamanych ludzi, więc przeniosłam się do odległego 70km oddziału w Toruniu. Atmosfera nie była tam sympatyczna. Pojawiałam się tam, bo musiałam, ale nie było nawet tam z kim porozmawiać. Tomek towarzyszył mi zwykle podczas wizyt w oddziale toruńskim. Nie byliśmy lubiani, co było widać. Wtrącaliśmy się w nie swoje sprawy, na przykład nie podobało nam się, że metryki wypisywane są ręcznie, co długo trwa, więc Tomek zrobił dokument pozwalający wypisywać je na komputerze. Usprawniło to co prawda pracę w biurze, ale nie podobało się oddziałowym działaczom. Nie miałam jednak wyjścia, bo aby zostać sędzią, musiałam działać społecznie w oddziale.
Mój staż asystencki dobiegał końca, zaliczyłam wszystkie potrzebne wystawy. Pozostał tylko egzamin.
W 1999r nabyliśmy we Francji suczkę owczarka szkockiego. Pojechaliśmy z nią na dwie wystawy, na obu uzyskała tytuł zwycięzcy młodzieży. 12 sierpnia 2000r, na wystawie międzynarodowej w Gdańsku zajęła pierwsze miejsce (w klasie było 7 suk). Tydzień później, zabrałam ja na wystawę w Toruniu, gdzie jednocześnie pomagałam w sekretariacie. W Toruniu sędziował Jerzy O., którego dobrze juz zdążyłam poznać. W konkurencji były jeszcze dwie suczki, ale niezbyt urodziwe. Ku mojemu zaskoczeniu, nasza collie wylądowała na trzecim miejscu z oceną bardzo dobrą. Zacisnęłam usta i w myślach policzyłam do 10. Przecież musiałam zostać sędzią... Osoba z forum internetowego napisała mi potem, że podobno sędziego wkurzały nasze labradory (być może dlatego, że sam je hodował).
Po zejściu z ringu poszliśmy do sekretariatu, ale nie byłam w stanie nic robić. Byłam wściekła i nienawidziłam tych wszystkich ludzi, związku i układów. W rozmowie z Tomkiem wypowiedziałam sie na temat sędziego, nazywając go kutasem. Powiedziałam obecnej w sekretariacie Barbarze H., że nie jestem w stanie juz tu zostać. Spakowałam sie i pojechaliśmy do domu.
We wrześniu złożyłam podanie do oddziału w Toruniu o dopuszczenie mnie do egzaminu sędziowskiego (była wymagana opinia oddziału). Pod koniec września było zebranie oddziału. Pytałam przewodniczącego czy wszystko jest w porządku i czy jest znany termin egzaminu. Powiedział, że tak i ze mnie powiadomią o terminie. W październiku dowiadywałam się ponownie, dostałam odpowiedź, ze nadal jeszcze nie ma terminu. Cały czas uczyłam się, bo przecież nie mogłam nie zdać, musiałam być perfekcyjnie przygotowana. Nadszedł listopad, a terminu egzaminu nie było. Zaczęłam się niepokoić. Będąc w Warszawie podjechaliśmy do Zarządu Głównego i usłyszałam: "Proszę pani, przecież egzamin jest jutro !". Pracowniczka sekretariatu odszukała moje papiery. Okazało sie, że oddział wystawił mi negatywna opinię i nie jestem dopuszczona do egzaminu ! Przez te wszystkie dni, przewodniczący oddziału oszukiwał mnie w sposób podły !
Pojechaliśmy do Torunia. Tomek poszedł wyjaśnić sprawę, a ja zostałam w samochodzie, bo nie mogłam patrzeć na tych wszystkich wstrętnych ludzi. Towarzystwo wzajemnej adoracji. Okazało się, że negatywna opinię wystawili mi na zebraniu zarządu pod koniec września. Podstawa był fax od sędziego Jerzego O., w którym twierdził, że schodząc z ringu głośno wyrażałam swoje niezadowolenie, że nazwałam go chamem i stwierdziłam, że się na mnie "odkuwa". Oczywiście było to nieprawdą, bo schodząc z ringu nie otworzyłam ust, określenia "odkuwam" nie ma w moim słownictwie, a dla sędziego znalazłam zupełnie inne określenie, którego osobiście nie mógł jedna słyszeć. Fax przyszedł 3 dni przed zebraniem, a nie zaraz po wystawie, co oznacza, że o mojej wypowiedzi w sekretariacie doniosła mu uprzejmie Barbara H., ale widać nie była w stanie nawet dokładnie powtórzyć tego co mówiłam. Zatem fax przyszedł "na zamówienie" oddziału,. co było sposobem na upodlenie mojej osoby.
Napisałam skargę do Zarządu Głównego opisując całe zajście. Otrzymałam odpowiedź, że skarga została przekazana do rozpatrzenia...oddziałowi w Toruniu (!). Czyli rozpatrzył skargę na samego siebie ! A mnie - zawiesił w prawach członka, ale już mnie to wtedy nie obchodziło, bo byłam zaangażowana w tworzenie nowego stowarzyszenia - Polskiego Klubu Psa Rasowego.
Mimo wszystko, nie żałuje tych 7 lat działalności w ZKwP. Wiele się przez ten czas nauczyłam. Mimo, ze żaden ze związkowych sędziów nie zaimponował mi swoją wiedzą, to jednak miałam możliwość asystowania przy ocenie psów, uczestniczenia w organizacji wystaw, w pracach oddziału. Pozwoliło mi to sprawniej zarządzać Polskim Klubem Psa Rasowego. Dziś, po 10 latach działalności, mogę powiedzieć, że jestem dumna z tego co stworzyliśmy. Choć PKPR nie jest dużą organizacją, ale za to jest organizacją uczciwą. Nie ma w Klubie sędziowania po nazwisku, nie ma alkoholowych imprez przed wystawą, na których ustalane są lokaty. Oczywiście, zdarzają się kłótnie, nie zawsze wszyscy są zadowoleni, ale wynika to też z faktu, że do PKPR zapisują się ludzie, którzy mają własne zdanie i wyrażają je głośno. Osoby bez poczucia własnej wartości, tchórzliwe, ulegające wpływom otoczenia, pozostają w ZKwP.
  Pierwsze zebranie, zarząd, wystawa, organ prasowy...
Decyzja o założeniu niezależnego stowarzyszenia została podjęta w dniu, kiedy dowiedziałam się o negatywnej opinii oddziału toruńskiego. Zebraliśmy 15 osób, napisaliśmy statut, zrobiłam projekt logo. Pierwsze zebranie założycielskie odbyło się jeszcze w listopadzie 2000r., a dwa miesiące później, 31 stycznia 2001r. Polski Klub Psa Rasowego został oficjalnie zarejestrowany w sądzie rejestrowym w Warszawie. W lutym odbyło się pierwsze Walne Zebranie, na którym został wybrany Zarząd, w skład którego weszli: Joanna Kosińska, Tomasz Kosiński, Dorota Znajkiewicz, Edyta Wojciechowska, Maria Szalkiewicz.
W sierpniu 2001r. zorganizowany został pokaz psów rasowych i agility w Będzinie, którego głównym organizatorem był p. Marcin Wojciechowski.
Jesienią 2001r. Klub został członkiem międzynarodowej federacji ACE - Association Cynologique Europeenne. Pierwsza wystawa psów rasowych odbyła się wiosną 2002r. w Płocku. Towarzyszyły jej zawody agility, na których sędziowali eksperci ze Szwecji. Jesienią tego samego roku odbyła się kolejna wystawa w Budach Michałowskich, a wiosną 2003r. wystawa międzynarodowa w Warszawie. Od tego czasu Klub organizował co roku 5-6 wystaw, brał udział w targach zoologicznych, a w roku 2004r. został zarejestrowany organ prasowy - kwartalnik "Kynologia".
Współpraca z zagranicą
 Przez wszystkie lata PKPR rozwijał współprace z organizacjami na całym świecie. Na naszych wystawach psy oceniali sędziowie z Anglii, Rosji, Niemiec, Czech, Danii, Belgii, Szwajcarii, Słowacji, Łotwy, Litwy, Ukrainy, Hiszpanii, a sędziowie z PKPR byli zapraszani za granicę.  W roku 2008 Klub przystąpił do światowej federacji Alian Canine Worldwide (poprzednia nazwa Federacion Canina Internacional)  z siedzibą w Hiszpanii, co jeszcze bardziej rozszerzyło zagraniczne kontakty.
W 2009 r. PKPR razem z Polskim Stowarzyszeniem Treserów i Polskim Stowarzyszeniem Zoopsychologów założyli związek stowarzyszeń - Polską Unię Kynologiczną PUK. Do Unii przystąpiły też dwa inne stowarzyszenia kynologiczne: Klub Hodowców Rasy Owczarek Niemiecki KHRON oraz Związek Owczarka Niemieckiego Długowłosego ZOND.
W styczniu 2009r. w Warszawie odbyła się Pierwsza Międzynarodowa Konferencja Kynologiczna Cyno2010, na która przyjechali delegaci z Hiszpanii, Niemiec, Chin, Bułgarii, Szwajcarii. W tym roku w Łodzi miała miejsce kolejna konferencja Cyno2011, na której spotkali się delegaci z różnych krajów i wspólnie planowali dalsze losy światowej kynologii.

środa, 19 września 2012

Wystawa CACIB w Łodzi oraz Cyno2011


Już po raz czwarty Polski Klub Psa Rasowego uczestniczył w Międzynarodowych Targach Zoologicznych PetFair w Łodzi. Podczas targów odbyła się IV Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych pod patronatem Polskiej Unii Kynologicznej oraz światowej federacji Alianz Canine Worldwide oraz I Klubowa Wystawa Buldogów Amerykańskich. Zaproszeni byli sędziowie z Hiszpanii i Belgii.
W wystawach uczestniczyło około 100 psów, większość stanowiły jak zawsze owczarki niemieckie długowłose, który popularność w Polsce wciąż bije rekordy. Były tez inne rasy, między innymi zdobywające coraz większą popularność biewery oraz jeszcze mało znane golddusty. Był też przedstawiciel mało popularnej rasy moskiewski pies stróżujący. Wystawę buldogów amerykańskich zorganizował klub rasy, działający przy Polskim Klubie Psa Rasowego.

Na terenie targów miała miejsce również II Międzynarodowa Konferencja Kynologiczna Cyno2011, na którą przyjechały delegacje z organizacji kynologicznych z krajów Europy, Azji i Ameryki. Najliczniejsza była grupa z Hiszpanii, z przewodniczącą Alianz Canine Worldwide, panią Marią Eugenią Ribelles Ferrer na czele. Podczas konferencji zaprezentowany został nowy logotyp federacji, przedstawione nowe kierunki działania i plany na przyszłość.
Konferencji towarzyszyły obchody 10-lecia Polskiego Klubu Psa Rasowego. Podczas uroczystej kolacji w hotelu "Prząsniczka", najbardziej zasłużeni działacze Klubu zostali uhonorowani pamiątkowymi pucharami.





Zjawiska dyskryminacji i nierównego traktowania, nieuczciwa konkurencja oraz zachowania monopolistyczne w środowiskach kynologicznych w Polsce i na świecie - artykuł z 2011r

Wszyscy wiemy, że FCI-Belgia prowadzi od dawna politykę wybitnie monopolistyczną.
W zamieszczonym na stronie internetowej z okazji setnej rocznicy piśmie „Misja FCI”, organizacja ta podkreśla, że jest światowym liderem i jedynym autorytetem w dziedzinie kynologii,  przypisując sobie specjalną misję odpowiedzialności za zdrowie psów  i międzynarodową działalność kynologiczną w celu promowania dobrych relacji człowieka z psem. Po przeczytaniu tekstu odnosi się jednak wrażenie, że FCI bardziej interesuje hegemonia w świecie kynologii niż dobro psów i rozwój kynologii. Tak na prawdę te wszystkie szlachetne cele i hasła są jedynie chwytem reklamowym. W rzeczywistości dla FCI najważniejszym jest zdobycie pozycji monopolisty w świecie kynologii. FCI nie akceptuje absolutnie żadnej konkurencji, nie przyjmuje do wiadomości istnienia innych organizacji, odrzuca możliwość jakiejkolwiek współpracy. Swoją politykę narzuca organizacjom członkowskim. Większości z nich pasuje taki stan rzeczy.
Związek Kynologiczny w Polsce (członek FCI) także potępia i zwalcza wszelką działalność kynologiczną poza jego strukturami. Przy pomocy mediów stworzył tzw. „mit FCI”, jako tej jedynej, prestiżowej organizacji, do której należeć mogą tylko wybrani. W Polsce owym wybrańcem został Związek Kynologiczny w Polsce, jako że przez wiele lat sytuacja polityczna w naszym kraju uniemożliwiała swobodne zrzeszanie się i nowe organizacje po prostu powstać nie mogły.
W statucie FCI jest zapis, że tylko jedna organizacja z danego kraju może być jej członkiem. Oczywiście nie pozostaje to bez wpływu na monopolizację działalności kynologicznej w poszczególnych krajach. ZKwP został przyjęty do FCI w czasach, gdy w Polsce nie było jeszcze innych organizacji kynologicznych. Zatem żadna inna organizacja z Polski nie ma już szans na członkostwo w FCI. Nie dlatego, że są gorsze, tylko dlatego, że później powstały. To, że tylko ZKwP jest członkiem FCI, nie oznacza, że pozostałe stowarzyszenia nie spełniają wymagań jakościowych. Dodajmy, iż ZKwP swoją dominującą pozycję, członkostwo w FCI i dużą liczebność zawdzięcza nie swojej działalności, ale sytuacji politycznej po II wojnie światowej, kiedy zrzeszanie się było w znacznej mierze ograniczone. Fakt, że ZKwP działał przez wiele lat w sytuacji braku konkurencji, nie sprzyjał jego rozwojowi.
Aktualnie w Polsce mamy 6 zarejestrowanych stowarzyszeń kynologicznych wydających dokumenty pochodzenia czyli rodowody. Trzy z nich (PKPR, KHRON i ZOND) zrzeszone są w związku stowarzyszeń PUK - Polska Unia Kynologiczna, która jest wyłącznym przedstawicielem w Polsce światowej federacji ACE (siedziba w Hiszpanii).  Niestety ZKwP nie chce zaakceptować istnienia innych organizacji, nie uznaje ich rodowodów. Podobnie jak większość organizacji należących do FCI w innych krajach (choć nie wszystkie). Niestety członkowie ZKwP stanowią większość wśród hodowców psów rasowych, a ogólny spadek zainteresowania psami z rodowodem (kryzys gospodarczy) powoduje frustrację i zwiększa poziom agresywności wobec konkurencji z innych stowarzyszeń. Przejawy tej agresji widoczne są zwłaszcza na forach internetowych, gdzie członkowie ZKwP zaciekle atakują inne organizacje obrażając i naruszając ich dobre imię.
Związek Kynologiczny ma zapis w swoim statucie, że członek ZKwP nie może należeć do innej organizacji kynologicznej. Zapis ten wydaje się niezgodny z ustawa o stowarzyszeniach, ale KRS nie podziela tej opinii (jeden z członków ZKwP pisał w tej sprawie do KRS, ale otrzymał odpowiedź, że jeśli takie zapisy zostały zarejestrowane w KRS to są wiążące).
      ZKwP oszukuje i zastrasza również swoich członków, np. zakazując im (bezpodstawnie) udziału w wystawach innych organizacji. Ktoś niezorientowany w temacie kynologicznym powie, że przecież przynależność do stowarzyszenia jest dobrowolna. Tak, ale stowarzyszenie kynologiczne daje możliwość otrzymania rodowodów dla szczeniąt, potwierdzając tym samym ich rasowe pochodzenie. Hodowla psów rasowych, choć uważana w Polsce za amatorską, jest dla wielu osób sposobem na dodatkowy zarobek. Nie są to duże pieniądze, ale jednak. Ludzie, dla których hodowla psów jest ważnym źródłem dochodu boją się wystąpić z ZKwP i przenieść do innej organizacji. Nawet jeśli działania ZKwP budzą w nich negatywne uczucia, wolą siedzieć cicho. Czasy są trudne dla hodowli psów, ciężko sprzedać szczenię rasowe, a fakt posiadania rodowodu nieuznawanego przez organizacje z FCI może być dodatkowym utrudnieniem. Dlatego ludzie wolą nie ryzykować.  Niby każdy może wybrać do jakiego stowarzyszenia będzie należeć, ale fakt, że ZKwP nie uznaje innych stowarzyszeń i nie chce z nimi współpracować sprawia, że ludzie pozostają w ZKwP mimo wszystko, bo boją się ryzykować.
    Członkowie ZKwP dzielą się na kilka kategorii. Większość to hodowcy, dla których hodowla psów jest istotnym źródłem dochodu. Wolą siedzieć cicho i nie ryzykować. Druga kategoria to właściciele pojedynczych psów, niezaangażowani w jakakolwiek działalność w ZKwP, nie planują hodowli, są członkami, bo zapisali się podczas wyrabiania rodowodu (tu trzeba nadmienić, że szczenięta hodowców z ZKwP otrzymują jedynie metryki, a nie rodowody, i aby dostać rodowód nowy właściciel musi zapisać się do ZKwP i uiścić stosowną opłatę). Trzecia kategoria osób to sędziowie i członkowie władz ZKwP, którym udało się zając strategiczne pozycje. Korzystają ze swojej „władzy”, starając się jednocześnie nie narażać innym członkom zarządu. Widać to zwłaszcza na wystawach, podczas przyznawania lokat psom.
Kolejna kategoria to młodzi działacze, mający nadzieje na karierę w ZKwP. Są to typowi fanatycy, bezkrytycznie wpatrzeni w ZKwP i FCI, agresywnie nastawieni do innych organizacji i do wszystkich, którzy ośmielają się skrytykować ich związek. Swoją chorobliwą nienawiść wobec innych organizacji wyrażają głównie na forach internetowych, obrażając członków innych organizacji. Ich Zaciekłość i obsesyjny fanatyzm  jest niekiedy przerażający. Z drugiej strony,  godny podziwu jest fakt, że ZKwP potrafi tak silnie oddziaływać na umysły ludzi, że tracą zdolność obiektywnej oceny rzeczywistości...
ZKwP zachowuje się jak monopolista, wykorzystuje swoją dominującą pozycję, nie dopuszcza do głosu innych stowarzyszeń, utrudnia ich działalność, działa na ich szkodę. Od początku swojego istnienia Polski Klub Psa Rasowego spotyka się z przejawami nienawiści, agresji oraz działaniami zwalczającymi nasza organizację i naszych członków. ZKwP uważa, że tylko on ma prawo zajmować się kynologią, hodowlą psów,  szkoleniem i wszystkim co z psami związane. 

wtorek, 18 września 2012

Dlaczego warto szkolić psa

autor: Joanna Kosińska - zoopsycholog

Szkolenie psa kojarzy się zwykle z nauką tzw. „posłuszeństwa”. Nie należy przez to rozumieć, że pies po ukończeniu kursu „posłuszeństwa” będzie się zawsze nas słuchał i wykonywał wszystkie polecenia.
Szkolenie to nic innego jak uczenie psa rozumienia poleceń, zazwyczaj takich, które mogą się przydać w życiu codziennym: siad, leżeć, do mnie, stój, etc. Po odbyciu szkolenia pies wie, co znaczą poszczególne komendy, ale oczywiście nie znaczy to, że będzie chciał je wykonywać.
Po co zatem szkolić psa, skoro nie gwarantuje to potem jego posłuszeństwa? Aby pies robił to co chcemy, musimy mieć odpowiedni autorytet. Jedni nazywają to dominacją, inni uparcie zaprzeczają „teorii dominacji”. Jakby nie patrzeć, w każdej grupie osobników jest „ważniejszy” i ten „mniej ważny”, inaczej panowałby wielki bałagan. W grupie człowiek-pies, tym ważniejszym powinien być zawsze człowiek, co pozwoli uniknąć wielu problemów i sprawi, że pies będzie wykonywał polecenia. Na swoja pozycję właściciel musi zapracować. Nie siłą i karaniem, ale swoimi reakcjami w różnych sytuacjach z dnia codziennego, postawą ciała i konsekwencją w przestrzeganiu zasad hierarchii. Jedną z takich zasad jest zasada „nic za darmo”, która polega na tym, że pies musi zasłużyć na każde dobro otrzymane od właściciela. W jaki sposób? Właśnie wykonując polecenia. Musi je jednak znać i do tego służy szkolenie. Im większy repertuar poznanych komend, tym przyjemniej jest właścicielowi budować swoja pozycję lidera. Wydawanie ciągle tej samej komendy, staje się po prostu nudne.
                Pies znający wiele różnych komend, zwłaszcza takich „śmiesznych” jak przybijanie piątki czy wykonywanie obrotów jest dużo lepszym kompanem dla dzieci. Wydawanie poleceń i nagradzanie za ich wykonanie to doskonały sposób na zabawę z psem, wzmacniający pozycję dziecka, a także możliwość zabłyśnięcia przed rówieśnikami.
                 Ponadto, znajomość różnych poleceń może być przydatna w życiu codziennym, na przykład w trakcie spacerów. Pozwala lepiej panować nad zachowaniem psa (np wydanie polecenia „stój” w sytuacji zagrożenia). umożliwia lepszą komunikację, a także daje możliwość wspólnej zabawy (np. aportowanie piłki), dzięki czemu spacer jest okazją do wzajemnego kontaktu, współpracy pies – właściciel. Pies jest skoncentrowany na swoim panu, z zainteresowaniem oczekuje na wydanie mu polecenia. Zapobiega to m.in. ucieczkom podczas spaceru i wielu innym niepożądanym zachowaniom psa.
Oczywiście istnieją też różne szkolenia specjalistyczne np. sporty kynologiczne, będące sposobem na zdrowe i miłe spędzenie wolnego czasu lub szkolenia użytkowe, gdzie nabyte przez psa umiejętności są wykorzystywane w różnym celu (psy tropiące, asystujące niepełnosprawnym, etc.).
Czy konieczne jest uczęszczanie z psem na szkolenie? Czy nie można nauczyć go różnych poleceń samemu ? Oczywiście można, pod warunkiem, że mamy dużo samodyscypliny i będziemy pracować z psem regularnie. Wiele osób woli jednak zapisać się na zorganizowany kurs szkolenia, gdyż mobilizuje ich to do systematycznej pracy z psem.
Inne zalety grupowych szkoleń to możliwość kontaktu z innymi psami i ludźmi pod kontrolą specjalisty, możliwość skorzystania z porad tresera, jego pomysłów na uczenie komend, korygowanie błędów,  a także okazja do wymiany doświadczeń z innymi właścicielami psów.
W przypadku psów, które mają problemy z zachowaniem (lęk, agresja, nadpobudliwość), zawsze najpierw należy skonsultować się z zoopsychologiem, który może zalecić psu odpowiednie ćwiczenia pod okiem tresera i skierować do ośrodka szkolenia, z którym współpracuje.
Ważne, aby dobrze wybrać psią szkołę. Obecnie w Polsce może szkolić każdy i na każdym kroku spotykamy ośrodek szkolenia. Warto przed dokonaniem wyboru sprawdzić, czy prowadzący szkolenie ma odpowiednie kwalifikacje w zawodzie treser psów (zaświadczenie na druku MEN), a nie jest to jedynie pozorant, przewodnik psa po szkole policyjnej czy osoby z ”uprawnieniami” Związku Kynologicznego, które nie posiadają żadnej wartości. Najlepiej wybierać te ośrodki, w których psy szkolone są Metodą Naturalną, a treserzy są członkami Polskiego Stowarzyszenia Treserów.
W jakim wieku można zacząć szkolenie?  Zgodnie z zasadami Metody Naturalnej, juz w wieku 8 tygodni powinno się zacząć regularnie uczęszczać ze szczenięciem do tzw. szkoły szczeniąt.  Główny nacisk jest tam postawiony na prawidłową socjalizację maluchów i przygotowanie ich do życia w mieście, wśród ludzi, psów i innych zwierząt. Właściciel natomiast uczy się tu jak postępować z psem, jak się z nim dobrze komunikować, bawić i umożliwiać realizację podstawowych potrzeb.
Jednym słowem warto szkolić psa. Na pewno wpłynie to pozytywnie na nasze relacje z czworonogiem i przyniesie wiele satysfakcji.


poniedziałek, 17 września 2012

Alianz Canine Worldwide


Alianz Canine Worldwide


Alianz Canine Worldwide informuje wszystkich swoich Członków i współpracujące z nią Stowarzyszenia, że:
Organizacja ta uznaje wszystkie jednostki i stowarzyszenia, które wydają rodowody zwierząt psiego gatunku, które zostały prawnie ustanowione zgodnie z prawem obowiązującym w kraju, w którym znajduje się siedziba jednostki.
Alianz Canine Worldwide jest światową organizacją, która w żadnym momencie nie będzie ograniczać ani utrudniać, z powodów zootechnicznych czy genealogicznych, wolnego tranzytu psów czystej rasy na świecie.
Pracujemy, aby ujednolicić i wspomóc wymianę informacji pomiędzy organizacjami kynologicznymi na świecie.

ZGODNIE Z OBOWIĄZUJĄCYMI PRZEPISAMI
W 1997 roku pojawia się potrzeba stworzenia niezależnego, światowego związku kynologicznego zwanego ALIANZ CANINE WORLDWIDE, który wspomógłby prawo do podpisywania umów o współpracy z organizacjami kynologicznymi we wszystkich krajach.
Niezależne organizacje kynologiczne ustanowione prawnie, które prowadzą Księgi Rodowodowe, mają ogromną chęć współpracy i chcą udowodnić, że globalizacja istnieje i jest obecna.

Celem Alianz Canine Worldwide jest: wymiana sędziów pomiędzy jednostkami kynologicznymi, uznawanie dokumentów i rodowodów, wspomaganie wymiany informacji, a także poparcie procesu globalizacji występującego w światowej hodowli psów.
Obecnie związek ten jest związkiem skonsolidowanym.

Europejska Dyrektywa 91/174CE jest wiążąca dla wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej.

Alianz Canine Worldwide jest międzynarodową federacją kynologiczną złożoną z: członków zwyczajnych i współpracujących  z całego świata, jednostek, które prowadzą swoje własne Księgi Rodowodowe i klubów, które pracują nad: selekcją i polepszaniem rasy, szkolą swoich własnych komisarzy i międzynarodowych sędziów.
Alianz Canine Worldwide zapewnia współpracę i uznanie wszystkich dokumentów wydanych przez te jednostki na całym świecie, uznając jednocześnie ich komisarzy, sędziów i członków.

Jesteśmy jednostką federalną non-profit, działamy zgodnie z prawem i nie podpisujemy odpłatnych umów z żadnym stowarzyszeniem. Przynależenie do tej światowej organizacji sprzyja ujednoliceniu, koordynacji i poprawie kryteriów.

DLA JEDNEJ ŚWIATOWEJ HODOWLI PSÓW SZANOWANEJ PRZEZ WSZYSTKICH ZAWODOWCÓW I AMATORÓW KOCHAJĄCYCH PSY.

Historia

Alianz Canine Worldwide - międzynarodowa federacja kynologiczna.
Oryginalny znak towarowy - kopiowanie zabronione.
Logo Związku może być używane tylko przez uprawnione organizacje.
Dziennik Ustaw Nr 6596/51003 Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (HISZPANIA)    
Numer Identyfikacji Podatkowej G-73713935  
Międzynarodowa Organizacja z osobowością prawną i podatkową.

Logo firmowe, które utożsamiane jest z międzynarodową federacją ALIANZ CANINE WORDLWIDE zostało zaprojektowane i zarejestrowane wyłącznie dla tej międzynarodowej organizacji.
Logo to może być używane wyłącznie przez pełnoprawnych członków tej międzynarodowej fundacji i przez organizacje, które mają podpisane umowy o wzajemnym uznaniu i współpracy z federacją Alianz Canine Worldwide.
Logo federacji ALIANZ CANINE WORLDWIDE i nasza nazwa nie mogą być mylone z żadną inną organizacją.
W przypadku, gdy jakaś osoba lub podmiot będzie próbować wprowadzić w błąd lub przekręcać: nazwę międzynarodowej federacji "Alianz Canine Worldwide", logo lub inicjały organizacji, federacja "Alianz Canine Worldwide" zastrzega sobie prawo do podjęcia kroków prawnych.


1977 rok - początek nowego CYNO w Unii Europejskiej

W 1977 r. rząd Unii Europejskiej ustanawia po raz pierwszy prawo, które ma posłużyć unifikacji wspólnego rynku europejskiego we wszystkich państwach członkowskich. Ma to dotyczyć: przepływu, komercjalizacji i ujednolicenia Ksiąg Rodowodowych zwierząt. Te dyrektywy i prawa zaczynają obowiązywać we wszystkich państwach członkowskich UE.
W 1977 r. wiele organizacji i klubów psów rasowych z całej Europy, które posiadały swoje własne Księgi Rodowodowe ujrzały po raz pierwszy szansę na uzyskanie niezależności, wolności i możliwości wymiany.  Miała ona bazować  na wzajemnym szacunku i nowych technologiach, zmierzając jednocześnie w stronę globalizacji.
 Od tamtej pory minęło już ponad 30 lat. Ci, którzy kiedyś organizowali potajemne spotkania z nadzieją na lepszą przyszłość, nie mogli sobie wyobrazić, jak wielką rolę odegrają ich pomysły wiele lat później. W 1990 r. poprawiono pierwszą dyrektywę Europejskiego Rządu, co miało ogromny wpływ na ujednolicenie kryteriów unifikacji pierwszych klubów i organizacji z siedzibą w UE, które od 1977 r. corocznie spotykały się w Hiszpanii, Włoszech lub Niemczech.
W 1991 r. Rząd Europejski zmodyfikował i poprawił wcześniejszą dyrektywę tworząc nową, bardzo istotną dyrektywę 174/91 UE, która mówi wprost, że: "nikt, ani publiczna ani prywatna organizacja, nie może zakazywać, ograniczać lub utrudniać swobodnego przepływu rasowych zwierząt na terytorium Unii Europejskiej " - nadszedł czas wolności.
 Nie mógł istnieć żaden MONOPOL w hodowli psów w Europie, zostało to całkowicie zakazane w Traktacie Rzymskim.
Wszystkie państwa członkowskie UE musiały przestrzegać tych praw. Dzięki temu do całej UE dotarła niezależność hodowli psów, która spotkała się z szacunkiem i chęcią do pracy. W Hiszpanii powstał ruch społeczny o wymiarze światowym, prowadzony i rozpoczęty przez Marię Eugenię Ribelles.
Witamy wszystkich przyjaciół globalnej i międzynarodowej CYNO, ponieważ wszyscy tu jesteśmy ważni.
DZIĘKUJEMY ZA BYCIE CZĘŚCIĄ NAS.

Znaczenie dyrektyw europejskich
Otrzymujemy liczne wiadomości z prośbami o podanie większej ilości informacji na temat regulacji hodowli i sprzedaży rasowych zwierząt w Europie.
Stopniowo poszerzamy informacje i cytujemy całe prawodawstwo Unii Europejskiej regulujące administrowanie Księgami Rodowodowymi zwierząt. Informacje te muszą być przechowywane przez organizacje i stowarzyszenia hodowców.
25 lipca 1977 r.  dyrektywa 77/504/CEE
 Najważniejszy jest tu art. 1, gdyż definiuje on, czym jest GENEALOGICZNA KSIĘGA RODOWODOWA.
Od tego momentu w 1977 r. prezydenci europejskich organizacji kynologicznych rozpoczęli organizować spotkania przewidując zmiany, które w najbliższej przyszłości miały zmienić sposób monopolistycznego zarządzania rejestrów genealogicznych psów czystej rasy.
26 czerwca 1990 r. dyrektywa 90/425/CEE
Podkreśla, że na terytorium europejskim znikają kontrole graniczne dla tranzytu żywych zwierząt.
25 marca 1991 r. dyrektywa 91/174/CEE
Mówi: "Wymiana i komercjalizacja zwierząt rasowych, ich nasienia, komórek jajowych i zarodków NIE może być zabroniona, ograniczona lub utrudniona, ani z powodów zootechnicznych (reprodukcja) ani genealogicznych (rodowody)".

WIĘCEJ INFORMACJI NA:


Nasza przemiana " LA GLOBAL CYNO "
Minęło już wiele lat od 1977 roku, ale sytuacja, która zaistniała z powodu wprowadzenia regulacji w sektorze hodowli zwierząt rasowych w Unii Europejskiej, połączyła wiele klubów rasowych i organizacji kynologicznych z krajów członkowskich Europy, które zaczęły mieć coraz większe znaczenie.
Wszystkie zarządzenia, sposoby wdrażania i stosowania praw oraz odpowiednich dyrektyw UE we wszystkich państwach członkowskich, zostały zebrane w jedną całość, co pomogło wzmocnić projekt światowej globalizacji hodowli psów na całym terytorium europejskim.
Co było jednak największym zaskoczeniem? Wpływ nowych, już ugruntowanych sposobów komunikacji, zróżnicowane poglądy na temat odpowiedzialnej hodowli psów rasowych, lecz szanujące opinie innych, a także prawdziwa globalizacja istniejąca dzięki Internetowi i szybkiej komunikacji. Te wszystkie czynniki spowodowały, że ruch zapoczątkowany w Hiszpanii przez Marię Eugenię Ribelles przekształcił się w jedno wielkie Przymierze o ogromnym zasięgu, którego działań nie dało się zatrzymać.
Najważniejsze daty w historii “ALIANZ”
1991r. - zatwierdzenie dyrektywy 174/91. Znikają granice i ujednolica się kontrole sanitarne dla wolnych tranzytów żywych zwierząt na terenie UE. Organizacje z siedzibą w Europie zaczynają stosować swoje oficjalne uznania dla posiadaczy własnych Ksiąg Rodowodowych. W 1992 r. wdrożono dyrektywę 174/91UE w RD 391 / 92 w Hiszpanii.
Od 1997 r. sytuacja jest nie do zatrzymania, wiele osób i organizacji, które zaczynają działać samodzielnie, wzmacniają na świecie poczucie wolności i niezależności Hodowli Psów. Słyszy się stanowcze głosy, które popierają hodowlę psów wolną od monopolu. Umacnia się to, co już dawno stało się rzeczywistością - Alianz Foundation.
Jesteśmy jedną Wielką Światową Kynologiczną Rodziną, zostawiamy w przeszłości pozostałości po monopolistycznej hodowli psów.
Nie dla monopolu, który szkodzi zamiłowaniu.


MARIA EUGENIA RIBELLES FERRER - ŚWIATOWA LIDERKA
Maria Eugenia jest jednym z założycieli i szefów Stowarzyszenia Kynologicznego Wspólnoty Autonomicznej Murcji, instytucji przynależącej do Międzynarodowej Federacji Kynologicznej z siedzibą w Hiszpanii.
W wieku 15 lat postanowiła poświęcić się światu psów. W wieku 16 lat miała swój pierwszy miot Yorkshire terier.
Wyspecjalizowana w rasie "Toy" Ribelles wyhodowała również doga niemieckiego, boksera, buldoga angielskiego, pudla dużego i inne rasy, będąc właścicielką Afijo Magistral Royal, jednej z pierwszych zalegalizowanych zgodnie z prawem europejskim 174/91 hodowli hiszpańskich.
Jest aktywną uczestniczką wystaw, podczas których zdobyła liczne tytuły mistrzowskie oraz nagrody. Uzyskała również licencję sędziego FCI (Belgia) w 1997 roku. Była sędzią na całym terytorium hiszpańskim. Swoją karierę rozpoczęła jako sędzia międzynarodowy w 2006 roku  na wystawach Dog Shows w Argentynie, Włoszech, Niemczech, Polsce, Filipinach, Japonii, Chinach, Bułgarii, Rosja, itp...
Jest jednym z założycieli hodowli psów we Wspólnocie Autonomicznej Murcji - krajowego stowarzyszenia, które zarządza oficjalną kynologiczną Księgą Rodowodową Hiszpanii. Jest również założycielem Kynologicznego Dzieła Społecznego Autonomicznej Murcji (Obra Social Canina Autonómica de Murcia), pomagającego ludziom z najbardziej poszkodowanych warstw społecznych: prowadzi szkolenia dla maltretowanych kobiet lub upośledzonych umysłowo, a także terapie ze zwierzętami. We wszystkich tych programach osiągnęła duży sukces. 
W swoich prezentacjach dla GLOBAL CYNO Maria Ribelles Eugenia nie przestaje dziękować tym, którzy: "we mnie wierzyli i wspierali mnie bezwarunkowo. Dzięki mojemu stanowisku prezesa Fundacji Alianz Canine Worldwide mam szansę na to, że praca, którą realizuję staje się znana na całym świecie".
Ponadto Pani Ribelles jest również znana w Hiszpanii dzięki swojej pracy w telewizji, w której prowadziła różne programy.
Przez wiele lat była prowadzącą w takich stacjach telewizyjnych jak: Antena Tres czy Tele cinco. Prowadziła takie programy jak: "Nuestra Noche", magazyn "Te doy la tarde", “A la Fresca”, “Refréscate”, a także program "Distrito Animal" w TVM, który był najpopularniejszym programem o tej porze emisji.
W 1986 roku jej zamiłowanie do psów sprawia, że zakłada psi salon fryzjerski, zdobywając jednocześnie wiedzę z zakresu weterynarii, a także zarządzania i marketingu.
Dzięki ogromnej i niestrudzonej chęci do pracy inauguruje w 2003 roku ambitny, profesjonalny projekt, który staje się dla niej nowym wyzwaniem.
Razem z weterynarzem Anną Marią Martínez Ferra, tworzy „Megamascotas” - największą powierzchnię zintegrowanych usług dla zwierząt domowych (2200 m²), w której znajdują się: klinika weterynaryjna, salon fryzjerski dla psów, a także sklep z akcesoriami dla zwierząt. W 2005 roku otwiera Europejskie Centrum Studiów Zawodowych będące punktem odniesienia pod względem jakości dla innych salonów fryzjerskich w kraju. Dzięki temu Wspólnota Autonomiczna Murcji stała się pierwszym oficjalnie uznanym ugrupowaniem zawodowych psich fryzjerów.
Maria Eugenia dziękuje także swoim współpracownikom, dzięki którym: "dziś  pracujemy dla świata psów i profesjonalizacji sektora. Byłabym niczym bez mojej drużyny. Jestem kim jestem dzięki mojej drużynie, to właśnie oni i moi wrogowie pobudzili we mnie chęć do nauki i wprowadzania innowacji. ".
“ I oczywiście dziękuję Julio Ribelles Mazón, który dzięki swojemu doświadczeniu pokazał mi jak żyć, dziękuję za to że był moim ojcem i wielką osobą".
Pani Maria Eugenia Ribelles obecnie zarządza firmą Megamascotas. Jest także dyrektorką kształcenia zawodowego w "Europejskim Centrum Studiów Zawodowych ".
Jest również koordynatorem i menedżerem  Kynologicznego  Stowarzyszenia Wspólnoty  Autonomicznej Murcji, a także prezydentem  Federacji Kynologicznej z siedzibą w Hiszpanii.
Jest też prezesem i założycielem  Federation Alianz Canine Worldwide, największej międzynarodowej organizacji niezależnych organizacji kynologicznych na świecie i pierwszej fundacji międzynarodowej, która wspiera badania genetyczne i naukowe na temat różnych ras psów.
"Nie wyobrażam sobie życia bez psa przy moim boku i mojej pracy. Walczę, ponieważ nie ma niebezpiecznych psów, istnieją tylko niebezpieczni właściciele. Niewiedza jest niebezpieczna, dlatego głównym działaniem Alianz są szkolenia i informowanie. Najważniejsze dla międzynarodowej organizacji kynologicznej jest odpowiednie szkolenie profesjonalistów".